20.01.2012

Potwór pod łóżkiem i babeczki.

Zacznijmy od końca, czyli od babeczek.
Tak zwane "magnolki", czyli nowojorskie babeczki waniliowe.
(patrz: http://mysweets.blox.pl/2009/05/Magnolki-czyli-nowojorskie-babeczki-waniliowe.html) Teoretycznie.
Praktycznie nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dodała, nie zmieniła.
Zamiast ekstraktu waniliowego dałam migdałowy, a zatem ciężko nazwać waniliowym coś, co wanilii nie posiada ;)

Babeczki piekłam drugi raz w życiu - po pierwszym, bardzo nieudanym (jakiegoś składnika za dużo --> konsystencja obrzydliwej leguminy), miałam ich już nigdy nie piec. Czy to wina zmienności kobiecego zdania? A nóż widelec tym razem się uda? Czy to wina czytania "Alicji w Krainie Czarów"? Czy też może wina przytłaczających "uroków" zimy za oknem? Grunt, że miałam ochotę na coś słodkiego i różowego.

Udały się. Może nie dokładnie to, co myślałam, że będzie (na podanym blogu babeczki są wprost prześliczne i ten różowy kolor!), ale wygląda dobrze.
Nie mam odpowiednich foremek, więc kształt wyszedł nieco inny, a kolor w środku (pomimo dodania kisielu) jest z pewnością zachęcający, ale na pewno nie różowy.
Konsystencja - na pewno inna, niż np. znane babeczki z budyniem (które skądinąd kiedyś zrobię i tutaj zamieszczę), ale nie przypomina już tak bardzo gumowatej leguminy.
Poniżej przepis "moich" babeczek.

Przepis
- 3/4 szklanki mąki ziemniaczanej (+ 1,5 łyżki kisielu truskawkowego/poziomkowego/innego czerwonego - dla koloru)
- 1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki + 2 łyżki mąki pszennej
- 115 g miękkiego masła
- 1 szklanka cukru
- 2 jajka
- 1/2 szklanki mleka
- 1/2 łyżeczki ekstraktu lub aromatu migdałowego
(lub normalnie waniliowego; lub jeszcze innego)

Obie mąki, kisiel i proszek przesiać do miski, wymieszać.
Masło ubijać mikserem na średnich obrotach do czasu, aż stanie się puszyste. Stopniowo dodawać cukier, ucierając do czasu, aż masa stanie się puszysta.
Nie przerywając miksowania kolejno wbić jajka.
Stopniowo ( w 3 etapach) dodawać suche składniki
na przemian z mlekiem i ekstraktem
miksując do czasu, aż składniki dokładnie się połączą.
Uwaga!!! Masy nie należy ubijać zbyt długo.
Przełożyć do wyłożonej papilotkami formy muffinkowej,
wypełniając każdy otwór nie więcej niż do 3/4 objętości.
Piec 20-25 minut w temperaturze 180C.
Jeśli używamy formy do mini muffinków, czas pieczenia należy skrócić do ok. 15min.
Upieczone babeczki pozostawić przez ok. 15 minut w formie.
Następnie wyjąć z formy i pozostawić do całkowitego wystygnięcia.
Ostudzone babeczki udekorować.

Dekoracja
- ok. 1/2-3/4 szklanki cukru pudru
- 2-3 łyżki gorącej wody
- 1-2 łyżki soku z cytryny
- 1-2 łyżki nierozcieńczonego soku malinowego
- 1-2 łyżki wiórków kokosowych

Wszystko wymieszać i nałożyć na babeczki.

Oczywiście można na wierzch wymyślić coś innego.

Smacznego :)


Na koniec wspomniany w tytule potwór pod łóżkiem ;)

Sayonara!

15.01.2012

Mam plan. Ambitny plan.

Dzisiaj bez ciastek :) Ani żadnego innego żarcia... ;)

Kim chcieliście być w przyszłości, gdy byliście dziećmi?
Ja początkowo przechodziłam fazę malowania obrazków (mogłam malować tak godzinami), które potem sprzedawałam mamie i tacie. W owym czasie chciałam zostać malarką.
Około 3/4 klasy podstawówki moje plany życiowe trochę się zmieniły i wtedy chciałam zostać sławną pisarką. W tym czasie zaczęłam pisać wiersze.
Później nadeszła około 2,3-letnia przerwa, moje dziecięce wierszyki wylądowały w śmieciach, a następnie zostały bezpowrotnie spalone. Młoda byłam i głupia. Wiem.

Z momentem rozpoczęcia gimnazjum okazało się, że pisanie wierszy to moje hobby, zamiłowanie, przeznaczenie, czy jak to jeszcze można nazwać.
A zatem piszę - wychodzi mi to lepiej lub gorzej - cały czas się kształcę.
Wiersze i wierszyki o różnej tematyce.

Od jakiegoś czasu (odkąd zaczęłam studia) mam fazę na pisanie wierszyków dla dzieci (w sumie to wierszyki te można prawidłowo nazwać bajką zwierzęcą).

I tu wracamy do tematu mojego nowego, ambitnego planu.
Otóż plan zapowiada się następująco: planuję wydać wiersze dla dzieci! :)
Plan wymagający sporo czasu. Na pewno nie do zrealizowania w tym roku.
Aby wysłać do wydawnictwa te wiersze, przydałoby się ich co najmniej ze 20.
A jak dotąd mam tylko 4 + 1 w trakcie powstawania.
A na siłę się pisać nie da. Tzn. może i by się dało, ale to by mogło być naciągane i sztuczne.
Taki jest mój plan. I uda mi się. Jak nie tym razem, to następnym. Trzeba próbować. W szufladzie miejsca zaczyna brakować.

Na koniec - mój pierwszy wierszyk dla dzieci pt. "Wrona i gawron" - napisany w gimnazjum. Natchnieniem było nazwisko dziewczyny z klasy: Ślepowrońska. Ślepo-wrońska. Ślepa wrona. I tak się zaczęło.

Wrona i Gawron


Pewna ślepa wrona
Spotkała raz gawrona.
Ona ślepa, on niemowa,
Tak zaczęła się rozmowa.

Wrona pyta: "kto Ty taki?"
Gawron się na wronę gapi.

Wrona dalej: "może sowa?"
Gawron do niej ani słowa.

Wrona ciągnie: "czyżby kruk?"
Gawron ma zamknięty dziób.

Wrona strzela:"albo wróbel?"
Gawron nadal morda w kubeł

Wrona mówi:"może szpak?"
Odpowiedzi jednak brak.

Gawron myśli:"O mój Boże!
Cóż nam teraz dopomoże?"

Wrona wtenczas też myślała,
Siebie w myślach zapytała:
"Co to za dziwaczne zwierzę?
Nic nie powie, czy ma pierze?
Czy to jest na pewno ptak?
Może to jest jakiś gad?"

Lekko przestraszona wrona
Rzekła głośno do gawrona:
-Późna pora na rozmowę,
Obowiązki mam domowe.
Choć bym więcej wiedzieć chciała.-
I to rzekłszy- odleciała.

On podążył za nią wzrokiem,
Błysnął żwawo szarym okiem,
Potem zamaszyście splunął,
Rozwarł skrzydła i odfrunął.

Morał tej bajki wszyscy dobrze znają,
że ślepy i niemowa się nie dogadają.



Parę uwag dotyczących wierszyka:
1. Morał został dodany później, stosunkowo niedawno (w 2011 roku).
2. Wiersz ten umieściłam na różnych stronach, m.in. na swoim koncie na portalu kobieta.pl/wiersze (jeśli natkniecie się tam na użytkownika Meraviglia i znajdziecie ten wiersz - to jest moje konto).
3. Kiedy umieściłam ten wiersz na ww stronie, nie dałam jeszcze wtedy informacji o zakazie kopiowania wierszy bez wiedzy i zgody autora - czego wynikiem jest to, że "Wronę i gawrona" można też spotkać w internecie na stronach kogoś innego (np. na blogach): w całości, prawie całości (bez morału), we fragmencie.
4. Z powodu rozprzestrzenienia się tego wiersza po internecie - niemożliwym jest umieszczenie go w planowanej książeczce.
5. Wierszyków, które tam będą, nigdzie nie publikuję. Są schowane i czekają cierpliwie na pokazanie ich światu ;)

Na zakończenie: niewiele mówiący dwuwersowy fragment wierszyka z dzieciństwa. Jedyne dwa wersy, jakie zapamiętałam. Wierszyk był ogólnie o dwóch posągach: młodzieńcu i dziewczynie, które się zakochały. A to zapamiętany fragment:
Ja stanę tu, a Ty stań tam,
bo wyrzeźbił nas Alonso de Lan.


(Alonso de Lan to wymysł mojego dziecięcego umysłu. Nie kojarzyć z Alanem Delonem - wtedy nie słyszałam jeszcze o kimś takim)

Tym optymistycznym akcentem kończę swoje wypociny i dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam i do usłyszenia! :)

10.01.2012

Ciasteczka bananowe. Wariacje na temat ciasteczek maślanych.

Swego czasu odkryłam przepis na przepyszne ciasteczka maślane z dżemem - na blogu whiteplate.blogspot.com
Od tamtego czasu są to najczęściej robione przeze mnie ciasteczka.
Przepis tradycyjny:
- 80 g miękkiego masła
- 80 g cukru pudru
- 2 łyżki mleka
- 1/2 op. cukru waniliowego
- 120 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 40 g budyniu waniliowego lub śmietankowego
- dowolny dżem

Zmiksować masło z cukrem i mlekiem. Ubijając masło powoli wsypywać suche składniki.
Ręką formować kulki i kłaść na blasze, na papierze do pieczenia.
Końcem drewnianej łyżki (albo po prostu palcem) zrobić dziurki i wypełnić je dżemem.
Piec w temperaturze 180 st C, przez 12-15 minut.

Dlaczego "tradycyjny"? Ponieważ z czasem zaczęłam owe ciasteczka urozmaicać. Powstawały różne ich wariacje - np. zamiast dżemu dawałam orzechy laskowe.


Były też w wersji "bez niczego" - ot takie zwykłe kulki bez żadnego dżemu czy innych dodatków na wierzchu (w tej wersji nie robiłam dziurek). Też dobre.

Dzisiaj poszłam kilka kroków dalej i tak powstały maślane ciasteczka bananowo-kokosowe z dżemem. Robiąc je, nie byłam pewna, czy coś z tego wyjdzie, ale na szczęście się udały i to całkiem nieźle :)

Przepis:
Składniki w proporcjach, jak w przepisie tradycyjnym.
Jedyne zmiany to:
- 1 banan
- trochę więcej mąki (nie mogę dokładnie określić ile - dosypywałam mąki do momentu, aż ciasto było odpowiednio gęste, by dało się formować z niego kulki - myślę, że wyszło tego mniej więcej 200g)
- garść wiórków kokosowych

Banana zmiksować razem z masłem, mlekiem i cukrem. Dosypać suche składniki i wiórki kokosowe - zmiksować. Dalej jak w przepisie: formować kulki, dołki wypełnić dżemem (ja tym razem użyłam dżemu jagodowego) i piec w 180 st C przez 12-15 min.

Połączenie banana, kokosu i dżemu jagodowego nadało ciasteczkom ciekawy smak :)
Smacznego!